Drugim (a właściwie pierwszym) z punktów obowiązkowych na liście słoweńskich cudów jest jezioro Bled, dokąd (mimo jego popularności, czyli czegoś czego teoretycznie staramy się unikać) postanowiliśmy się wybrać. Najpierw jednak pojechaliśmy dalej, do miejscowosci Bohinj, także nad jeziorem, ,,zaliczając'' w pierwszej kolejności wjazd kolejką na górę (tam oprócz pięknej panoramy, jazda jeszcze jedną kolejką, tym razem krzesełkową), potem, już na dole, godzina łódką po jeziorze, no i wreszcie Bled. Jak już się cudem uda znaleźć miejsce do zaparkowania (aaaa!!! przy ulicy bez szans, dopiero przypadkiem udało nam się trafić na duzy parking... Żadnych oznakowań!!), to warto się wdrapać na wzgórze z zamkiem, skąd jest widok na jezioro i wysepkę z kościołem. Potem postanowiłam, że się kawałek przejdziemy i tym oto sposobem odbyliśmy 6-ciokilometrowy spacer wokół jeziora, pozwalający obejrzeć i obfotografować je z każdej strony... ;-) Jestem pełna uznania dla dzieciaków, zwłaszcza dla Zosi, która po całym dniu, mimo postępującego zmęczenia i narastającego wieczornego chłodu, przeszła trasę bez większego marudzenia o własnych siłach... :) Było długo, ale fajnie ;-)
 |  |
Jez. Bohinj | Górski spacer :) |
 |  |  |
Kolejka wwożąca ponad jezioro | Kolejka krzesełkowa | Stary wagonik |
 |  |  |
Łódką po jeziorze :) |
 |  |
Ponad jeziorem Bled | Droga do / z zamku ponad jeziorem |
 |  |
Widok na jezioro i wysepkę z okolic zamku |
 |  |
 |  |  |
6-ciokilometrowy spacer wokół jeziora... :) |