Interaktywna mapa
Zapis śladu w formacie GPX:
Mapki i raporty z trasy tworzymy korzystając z
gpx.studio https://gpx.studio
GPX Visualizerhttp://www.gpsvisualizer.com/
uTrack http://utrack.crempa.net/
|
|
Opis trasy
Rano meldujemy się przy kolejce i jednym z pierwszych wagoników wjeżdżamy na górę. Pogoda piękna, więc w czasie jazdy powoli wyłania nam się król okolicy - Grossglockner (3798m). Po wjechaniu czeka na nas przepiękna panorama 360! Kilkadziesiąt 3-tysięczników. Sporo szczytów, pasm, które potrafimy bez problemu nazwać. Na wielu z nich byliśmy, sylwetki części mamy w głowach. Znamy te góry lepiej niż Tatry, niż jakiekolwiek w Polsce...
Nasz dzisiejszy cel widać, ruszamy w jego kierunku. Najpierw w dół, na przełęcz Kals-Matreier-Törl. Chwila oddechu i potem już tylko w górę... Przed głównym podejściem chwila odpoczynku, a Natalka się "ubiera" - uprząż, kask, od teraz Piotrek całą drogę na szczyt będzie miał ją już na linie. Tak jest zdecydowanie bezpieczniej. W kolejnym kluczowym miejscu Mania ma chwilę zwątpienia, nie chce iść dalej, ale Karol "wrzuca" ją na linę i mówi, że idą ;) Tomek stwierdza, że on w takim razie też poprosi o jakąś asekurację. Wpina się w taśmę i dla jego zdrowia psychicznego mam go pod ręką. Zosia i Tosia spokojnie idą przodem. Ostatni odcinek na szczyt prowadzi wąską eksponowaną granią. My po prostu uważamy, ale dla dzieciaków jest to pierwsze takie przejście i na pewno jest nieco stresujące ;) Na szczyt docierają szczęśliwi i dumni. Zasłużona przerwa na odpoczynek, jedzenie i podziwianie pięknych widoków! W tym samym czasie co my dociera na szczyt (drogą wspinaczkową) starsze małżeństwo. Wooow...! Oni również na nasz widok reagują w ten sposób ;) Nasz jak nasz, na widok dzieci. Zwłaszcza Natalka zbiera gratulacje, nie wiem ilu 5ciolatków stanęło na tym szczycie... :) Całej piątce należą się brawa!! Ale siłą rzeczy Natalka, jako najmłodsza, dostaje najwięcej uznania - jej było pewnie najtrudniej... Chociaż czasem zastanawialiśmy się czy nie Tomkowi i Mani - im już trochę działa wyobraźnia, więc grań zrobiła na nich wrażenie, podczas gdy Natalka pewnie, ale momentami dość beztrosko po niej hopsała :)) Piotrek musiał uważać za dwoje.
Powrót tą samą drogą. W lekkim napięciu, czy zdążymy na ostatni wagonik... Jak zawsze, jak wszędzie tutaj, kursowanie kończą w okolicach 16:30. Mieliśmy zasuwać do górnej stacji kolejki, ale trzeźwo i logicznie myślący Tomek zapropnował: "Chodźmy do stacji pośredniej! Jak kolejka nam zwieje, to najpierw będziemy iść na górę, a potem i tak na dół. A tak to przynajmniej część drogi będziemy mieć już z głowy". Zdecydowanie niegłupie...! :D Rzeczywiście, z Kals-Matreier-Törl do górnej stacji kolejki trzeba podejść, żeby potem móc nią zjechać... ;) Więc zbiegliśmy z przełęczy do stacji pośredniej, i na szczęście spokojnie zdążyliśmy...
Na dole zaś, na zakończenie, jeszcze krótka wycieczka na lody do pobliskiego sklepu.
Bardzo udany dzień! Piękna, niebanalna trasa. Jesteśmy z dzieci dumni...!
|