26 marsz 100 km w ciągu doby
Gryf Pomorski 2002
Tanowo, 24 - 25 sierpnia 2002

Gdy po raz pierwszy startowałem w ,,setce'' chciałem dojść. Liczyłem na to, że mi się uda, ale... różnie bywa :) Doszedłem (19.45). Drugą udało mi się pokonąc w czasie 18 godzin. Startując do trzeciej miałem nadzieję na poprawę wyniku. Poprawiłem - 17.45. Teoretycznie z wyliczeń wychodziło mi, że jestem w stanie zejść do 16 godzin. To była jednak teoria, która nie uwzględniała ,,zmęczenia materiału'' czyli mnie ;-))). 16 godzin stało się więc takim cichym marzeniem. Oczywiście zawsze liczy się przede wszystkim dojście. Dopiero potem czas.

Na starcie Gryfa myślałem wyłącznie aby dojść. Ruszyliśmy ostro. Praktycznie od razu na początku wylądowała mała grupka znajomych, to znaczy ludzi, z którymi w zeszłym roku szedłem. Łącznie 4 osoby. Akurat moje tempo, więc dreptaliśmy razem. Całkiem sprawnie to dreptanie poszło, gdyż po 7 godzinach byliśmy na półmetku ,,gubiąc'' niestety po drodze jednego. Chwila odpoczynku. Na prawdę chwila a tu uciekło 45 minut, lub jak ktoś woli około 5 km ;-))). Trzeba ruszać. W trójkę ,,rześcy'' i ,,wypoczęci'' ruszamy na nocną trasę. Dopiero gdy przeszliśmy 75 km orientujemy się, że czas 16 godzin jest realny. Wychodząc z punktu kontrolnego na 75 km mijamy ,,czwartego''. Sporo musiał nadrobić. Jednak udało się. Mimo, iż żaden z nas nie maił takiego zamiaru (przynajmniej na początku ;-))) ), po 16 godzinach docieramy do mety.
Co się wtedy myśli? Bo ja wiem. Raczej nic szczególnego. Po prostu: OK, udało się. Czas poprawiony? Jeszcze lepiej. Dobra, gdzie jest przysznic... ;-)))

Drugi raz brałem udział w Gryfie i muszę przyznać, iż całkiem sprawnie ,,Oni'' to organizują. Nie mogę się przyczepić do niczego. Fantastyczni ludzie, po których widać, że to co robią, robią z sercem. Wszystko bardzo dobrze przygotowane a mistrzostwem samym w sobie jest trasa i jej opis - na prawde świetnie zaplanowana i doskonale opisana.


Coś takiego dostawał każdy, kto brał udział w tej zabawie...