Moje myśli... Coś co pojawia się nie wiadomo skąd. Często są błyskawicznym podsumowaniem chwili. Tak też należy je traktować. Nie do końca jest to zapis bezwzględnego stanu mojej psychiki/ducha. Bywa, że są one nacechowane pewnymi emocjami wynikającymi z minionych wydarzeń. Tak, czy inaczej staram się aby zamieścić tutaj te myśli z którymi się utożsamiam, które odzwierciedlają moje duchowe ja - coś co czuje, o czym myśle.
Ze względu na ułomność drukowanego przekazu, naturalne jest, że w kilku wyrazach trudno precyzyjnie oddać to co się myśli. Zresztą nie mam nawet takich ambicji. Bardziej zależy mi na tym, aby to co piszę skłoniło kogoś do refleksji nad czymś, tak jak i mnie skłoniło, czego efektem są poniższe myśli, pytania i refleksje.
Zmieniłem lekko konwencje na stronie. Od tej pory komentarze nie będą pojawiały się natychmiast, ale będą dopisywane przeze mnie w odpowiednim miejscu. Stąd proszę się nie dziwiwć, że czyjś komentarz pojawi się dopiero po kilku dniach. Z założenia mam zamiar umieszczeć wszystkie komentarze bez względu na to czy się z nimi zgadzam czy nie.
Za każdym razem testuję stronę na kilku przeglądarkach i umieszczam ją wtedy gdy uznam, że jest OK. Sam się jednak kiedyś przeraziłem, gdy zobaczyłem jak wygląda ona w IE innej wersji niż posiadana przeze mnie. Dlatego prosze o informację, gdy ktoś stwierdzi, że strona mi się rozlazła :)
Aby wyświetlić komentarze trzeba kliknąć na napisie ,,Pokaż komentarze'' ;)
Myśl | Czy wciąż czegoś w życiu szukasz? Po co? Zamiast żyć, Ty wciąż szukasz... A może zamiast szukać zacznij żyć. Wtedy zobaczysz, że to czego szukasz jest tuż obok Ciebie. Zawsze było... |
2007-05-24 |
Pokaż komentarze (0)
|
Pokaż komentarze (1) ostatni wpis: 2007-11-08 13:17:09
student computer science tomasz (dot) klosinski (at) fedorapl (dot) org 2007-11-08 13:17:09
Zwiń
|
Pytanie | Zupełnie z innej beczki.
Dlaczego nie robią niebieskich papierów toaletowych? Jest biały, szary, żółty i różowy... A ja potrzebuje niebieski! |
2007-05-17 |
Pokaż komentarze (2) ostatni wpis: 2008-01-25 09:40:00
oDZ patryk@lib.uni.lodz.pl 2008-01-07 14:46:26
Ależ Panie dr Piotrze jak najbardziej są dostępne niebieskie papiery toaletowe sam widziałem ! :D
fulmanp fulmanp@math.uni.lodz.pl 2008-01-25 09:40:00
Kosmici też są. Też są tacy co ich widzieli. A ja się wciąż pytam - gdzie?! :DD
Zwiń
|
Refleksja | Ciągle ktoś mnie pyta dlaczego decyduje się na samotne chodzenie po górach. I ciągle nie znajduję u pytających zrozumienia mych wyborów. Bardzo elegancko ujął to Reinhold Meissner, mówiąc: "Prawdziwa przygoda zaczyna się tam, gdzie człowiek zdany jest tylko na samego siebie". Myślę, że dla mnie jest to coś więcej niż przygoda. Podróż w głąb samego siebie? |
2007-05-13 |
Pokaż komentarze (0)
|
Myśl | Dobre chęci połączone z głupotą i ignorancją tworzą śmiertelną mieszankę |
2007-05-13 |
Pokaż komentarze (0)
|
Pytanie | Ostatnio ktoś zapytał mnie, co dla mnie oznacza być wolnym? Coż, bycie wolnym to:
- Możliwość życia według własnych przekonań o ile nie zmusza to innych do zmiany ich własnych przekonań.
- Możliwość swobodnego wypowiadanie się i decydowanie o swoim losie.
- Odpowiadanie za swoje czyny i ponoszenie wszelkich ich konsekwencji.
Ktoś kiedyś zaś powiedział o wolności tak: jeśli naprawdę chcesz być wolny, to nie możesz posiadać niczego (również i nikogo), czego utrata sprawiłaby, że jesteś nieszczęśliwy.
|
2007-04-21 |
Pokaż komentarze (3) ostatni wpis: 2007-06-20 17:18:30
Yo Yo 2007-05-15 00:22:29
Apropos: "Jeśli naprawdę chcesz być wolny, to nie możesz posiadać niczego (również i nikogo), czego utrata sprawiłaby, że jesteś nieszczęśliwy."
Gdzie tu wolnosc wobec koniecznosci uwalniania sie - wbrew nam, wbrew naszemu wnetrzu, tyko w imie mitologicznej wolnosci. Podsumowujac, nawiazawszy do mitologii chcialo by sie powiedziec: "ale lol" ;p Nasówa sie takze równie mityczne stwierdzenie "twarda kora" footnote(hard core) ... Jestem wolny gdy robie to na co mam ochote - dawno juz nie zaznalem spokojnosci w tym temacie ...
uno secundo 2007-06-15 21:33:45
Ktoś kiedyś zaś powiedział o wolności tak: jeśli naprawdę chcesz być wolny, to nie możesz posiadać niczego (również i nikogo), czego utrata sprawiłaby, że jesteś nieszczęśliwy.
Wydaje się to prawdą, ale czy rodząc się nie jesteśmy najbogatszymi ludźmi świata poprzez potencjalne możliwości, którymi dysponujemy. Z biegiem lat te możliwości powoli się przed nami zamykają, świat i my zaczynamy się powoli określać, "stajemy się". Wolność odchodzi, ale czy odchodzi szczęście? Na resztę życia pozostaje nam to kim "staliśmy się" i to czy dalej potrafimy budować się na tym co pozostało i szukać wolności ... A kwestia posiadania, no cóż ... według powyższej definicji wolni będziemy dopiero wtedy kiedy stracimy siebie i nie będziemy mieć już naprawdę niczego. Tylko czy wtedy będziemy naprawdę szczęśliwi... ;) dobrej nocy fulmanp fulmanp@math.uni.lodz.pl 2007-06-20 17:18:30
[...]
według powyższej definicji wolni będziemy dopiero wtedy kiedy stracimy siebie i nie będziemy mieć już naprawdę niczego. Tylko czy wtedy będziemy naprawdę szczęśliwi... ;) [...]
Jeśli to tylko wolność ma być warunkiem naszego szczęści to wtedy zapewne tak :)
Szczerze mówiać nie wiem. Dla każdego szczęście jest czymś innym. Ogólnie w tym pytaniu chodziło mi o samorefleksję na temat wolności. Wielu twierdzi, że jest wolnym, czuje się wolnym itp. Ale co to za wolność, skoro przywiązani jesteśmy do rzeczy, ludzi, zwierząt... Nie mówię, że jest to złe, ale bardziej chodzi mi o zdanie sobie sprawy z tego faktu. Bo jeśl twierdzę, że jestem wolnym człowiekiem a lecę na złamanie karku do domu bo nadają 1234 odcinek "mojego" serialu, to chyba jest tutaj coś nie w porządku?
Zwiń
|
Pytanie | Czego się boisz?
Czasem nachodzi mnie takie pytanie, gdy biegam pod wieczór po lesie. Nie boję się niczego co realne, ale tego co podsuwa mi moja świadomość. I nie ma znaczenia na ile głupie są to lęki. Zresztą określenie "boje się" jest tutaj na wyrost, ale z pewnością są chwile gdy czuje się nieswojo. I tak się zastanawiam, co sprawia, że za dnia las jest piękny a w nocy wielu boi się do niego zbliżyć? Las wciąż jest lasem. To światła brakuje, przez co nie widzimy "tego" a wówczas wyobraźnia podsuwa nam różne pomysły czym "to" może być. |
2007-04-20 |
Pokaż komentarze (0)
|
Pytanie | Czasem, gdy zastanawiam się kim jestem, co zrobiłem i co chcę jeszcze zrobić, dociera do mnie, że w kontekście Wszechświata jesteśmy tylko nieistotnym wydarzeniem. Skąd więc w nas ta przemożna chęć ,,bycia kimś''? Poświęcamy tę niewiarygodnie krótką chwilę na rzecz walki o to by sprostać wymaganiom innych. Po co? |
2007-02-01 |
Pokaż komentarze (4) ostatni wpis: 2007-03-07 00:00:43
KNOOT knoot@tlen.pl 2007-03-02 01:51:01
Co prawda na pytania tego rodzaju być może nie powinno się odpowiadać, a jednak w ramach komentarza postaram się to zrobić ;-).
Człowiek jest istotą społeczną, dlatego tak istotne jest dla niego to co inni na jego temat sądzą, co o nim myślą - to po pierwsze. Po drugie natomiast - pomijając samą satysfakcję, która jest pożądana - "bycie kimś" daje wymierne korzyści. Lepiej jest więc być nikim? Wątpię.
Z drugiej strony nie byłbym taki pewny, czy jesteśmy tak nieistotni we Wszechświecie. Co prawda pod względem hmm... siły, wielkości jesteśmy żałośnie słabi, śmiesznie znikomi. Jednak, czy świadomość nie jest zwycięstwem nad martwotą gazów, fal i cząsteczek? Czy nasze dokonania, a co więcej to co w przyszłości zapewne zostanie dokonane, nie jest wydarzeniem? IMHO jest. Bardziej istotnym niż wybuch supernowej ;).
Być może istnieje więcej inteligentnych, nawet świadomych form życia. Posunąłbym się nawet do stwierdzenia, że jest to prawdopodobne. Jednak bez wątpienia są one - przez swoją rzadkość - wyjątkowe.
Dość tych wynurzeń ;).
Pozdrawiam,
KNOOT
fulmanp fulmanp@math.uni.lodz.pl 2007-03-06 14:56:30
"Lepiej jest więc być nikim?" - nie. Coż to jednak znaczy "być kimś" czy też "być nikim"? To właśnie społeczeństwo przykleja nam nalepkę: ten jest kimś ten jest nikim. Nie oceniamy ludzi w kategoriach uniwersalnych pradw i praw wspólnych dla wszystkiego i wszystkich bez względu na kolor skóry, wyznanie i wykształcenie, ale przez pryzmat ogólnie przyjętych norm i naszych własnych doświadczeń. Jest kimś bo ma dom, samochód itp. Jest nikim, bo mieszka pod mostem. A może właśnie jest dokładnie odwrotnie? Dlaczego mało kto się zastanawia: jak to się stało?
Chodziło mi o odpowiedź (a właściwie to chyba bardziej o jej poszukiwanie niż znalezienie, bo to podróż nas wzbogaca a nie dotarcie do celu) na pytanie jak to się dzieje, że dajemy się zwariować i wpadamy w pułapkę dążenia nie do własnych celów, ale do celów stawianych nam przez społeczeństwo; czegoś co zostaje nam narzucone przez większość. I dlaczego niektórzy gotowi są poświęcić temu całe, tak cenne, życie skoro i tak "nadzy się rodzimy i nadzy umieramy"?
Co zaś tyczy się odpowiadania na tego typu pytania. Faktycznie odpowiedz nie jest tak ważna jak jej szukanie, ale odpowiedzi (czy to nasze, czy innych), jakie by nie były, często wytyczają nowe ścieżki w naszych poszukiwaniach.
Pozdrawiam
PS Chyba zrobię tutaj coś na kształt normalnej listy dyskusyjnej :D
KNOOT knoot@tlen.pl 2007-03-06 21:33:52
(Mam nadzieję, że nie ma ograniczenia długości i się zmieści...)
P.F.: "Lepiej jest więc być nikim?" - nie. Coż to jednak znaczy "być kimś" czy też "być nikim"? To właśnie społeczeństwo przykleja nam nalepkę: ten jest kimś ten jest nikim.
K: Owszem społeczeństwo ocenia "wartość" danego człowieka, jednak nie robi tego bezpodstawnie. Ocena ta odbywa się według pewnych, ogólnie przyjętych kryteriów. Być kimś chyba najczęściej oznacza - coś osiągnąć.
P.F.: Nie oceniamy ludzi w kategoriach uniwersalnych pradw i praw wspólnych dla wszystkiego i wszystkich bez względu na kolor skóry, wyznanie i wykształcenie, ale przez pryzmat ogólnie przyjętych norm i naszych własnych doświadczeń.
K: W tym zdaniu jest sprzeczność: "Nie oceniamy ludzi w kategoriach uniwersalnych pradw" i "ale przez pryzmat ogólnie przyjętych norm". Czy uniwersalna prawda nie jest przyjętą normą? Czy nasze prawdy nie są tylko założeniami, podwalinami systemu myślowego, cywilizacji? Dziś kobiety zdobywają najbardziej urodziwi i inteligentni (Ci którzy potrafią je oczarować), niegdyś były "własnością" najsilniejszych, nieco potem najbogatszych. Wydaje się więc, że nie ma uniwersalnej prawdy w tej materii ;).
P.F.: Jest kimś bo ma dom, samochód itp. Jest nikim, bo mieszka pod mostem. A może właśnie jest dokładnie odwrotnie?
K: I znów w grę wchodzi kwestia spojrzenia, definicji sukcesu. Jeśli by przyjąć, że sukcesem jest zamożność, odporność na wrogi świat, wytrwałość, siła – owszem ten z domem i rodziną jest lepszy. Natomiast jeśli przyjmiemy, że miarą sukcesu jest szczęście – sytuacja może się odwrócić. Być może żyjący pod mostem jest szczęśliwy bardziej niż mąż (dość paradoksalne, lecz niewykluczone).
P.F.: Dlaczego mało kto się zastanawia: jak to się stało?
K: Z reguły mało kto się zastanawia nad czymkolwiek :).
P.F.: Chodziło mi o odpowiedź (a właściwie to chyba bardziej o jej poszukiwanie niż znalezienie, bo to podróż nas wzbogaca a nie dotarcie do celu) na pytanie jak to się dzieje, że dajemy się zwariować i wpadamy w pułapkę dążenia nie do własnych celów, ale do celów stawianych nam przez społeczeństwo;
K: 1. Nie chcemy być samotni... Jeśli nie założymy rodziny może nas czekać starość w pojedynkę z czterema ścianami... 2. Nie chcemy być gorsi. Człowiek lubi mieć więcej, być lepszy od innego. Niezależnie jak obiektywnie te ilości będą się przedstawiać... 3. Musimy mieć cel. Ogrom ludzi łatwo poddaje się manipulacji. Wmawia im się pewien cel i... działają tak aż po grób. Tak mamy dzisiaj z konsumpcjonizmem...
Ad 1: Przeglądałem ostatnio kwestionariusze Proust’a różnych ludzi (proust.25.pl) – ogrom bał się samotności.
Ad 3: Nie wiem, czy jeździ Pan komunikacją miejską, ale łatwo dostrzec ludzi wertujących oferty hipermarketów ;).
P.F.: czegoś co zostaje nam narzucone przez większość. I dlaczego niektórzy gotowi są poświęcić temu całe, tak cenne, życie skoro i tak "nadzy się rodzimy i nadzy umieramy"?
K: Napisałem powyżej w punkcie 3.
P.F.: Co zaś tyczy się odpowiadania na tego typu pytania. Faktycznie odpowiedz nie jest tak ważna jak jej szukanie, ale odpowiedzi (czy to nasze, czy innych), jakie by nie były, często wytyczają nowe ścieżki w naszych poszukiwaniach. Pozdrawiam PS Chyba zrobię tutaj coś na kształt normalnej listy dyskusyjnej :D
K: Pozdrawiam również :), można by tu zrobić forum. Chętnie bym się zarejestrował i podyskutował
PS.
Ja nie chcę przekrzyczeć, przekonać itp. Dyskutuję dla sportu :). Jeśli stosuję jakieś nieczyste zagrywki – przepraszam – proszę zwracać mi uwagę, robię to podświadomie ;).
Hasu kitkitkit@o2.pl 2007-03-07 00:00:43
Wg mnie "uniwersalna prawda" to cos nieosiagalnego. Czlowiek ma wlasny punkt widzenia (lub czasem czyjs inny :p) i z jego perspektywy postrzega swiat - i tutaj sa te nieszczesne (moze plytkie) normy. Natomiast uniwersalna norma - sama nazwa wskazuje ze to cos uniwersalnego - "do wszystkiego" - czego czlowiek nie potrafi wymyslec. Bo czy mozna uzywac norm ludzkich do zwierzat? Albo norm ludzkich do komputerow? Raczej nie, choc to robimy. Znaczy mozna ale to nie jest juz "uniwersalne" podejscia do swiata. Z drugiej strony kazda nasza prawda moze byc ta "uniwersalna" jesli wystarczajaco mocno w nia wierzymy, ale czy jest ona naprawde "uniwersalna" dla wszechswiata lub chociaz dla innych? Chyba nie ;). A z trzeciej strony "uniwersalna prawda" - spacer czarna noca w deszczu - moze ten deszcz dzialajacy na kazdego inaczej jest jakas "uniwersalna prawda". Jeden poczuje nostalgie, drugi radosc - rozne odczucia sugerujace prawdziwa uniwersalnosc. Ale czy taka "uniwersalna prawda" ma sens rozpatrujac ja w sensie wszechswiata? Wybor nalezy do Was! ;). "Jeśli by przyjąć, że sukcesem jest zamożność, odporność na wrogi świat, wytrwałość, siła – owszem ten z domem i rodziną jest lepszy." hmmm... sila i wytrwalosc. Nie jestem pewien czy jest tutaj porownanie.. Czlowiek zyjacy pod mostem moze miec wiecej sily i wytrwalosci chociaz by zyc nie majac "nic", ale to tylko tak sie czepiam. Jesli chodzi o odpowiedzi na pytania "Dlaczego mało kto się zastanawia: jak to się stało?" to nalezy ich poszukac w ludziach jako ogole i osobno w jednostkach.
Mysle ze odpowiedz jest gleboko zakorzeniona w naszym sposobie bycia. Zeby bylo latwo, przyjemnie, bez oporu - i do przodu!. A skoro ma byc latwo i przyjemnie a w szczegolnosci bez oporu to jak tu mozna sie nad czyms "pozastanawiac"? Latwiej przyjac ogolnie dostepna norme za swoja i tak sie to kreci. Jesli chodzi o forum, to naprawde dobry pomysl :), chociaz jak nie bedzie i tak mysle ze sobie poradzimy ;). Pozdrawiam!
Zwiń
|
Pytanie | Czy dając komuś coś, co nie jest już nam potrzebne rzeczywiście dajemy, czy raczej się pozbywamy? |
2007-01-31 |
Pokaż komentarze (0)
|
Refleksja | ,,Dużo'' jest pojęciem względnym. Żebrak oddający swoją całą dzienną jałmużnę daje więcej niż milioner oddający cały swój miesięczny zysk. |
2007-01-31 |
Pokaż komentarze (3) ostatni wpis: 2007-02-21 13:52:27
Hasu kitkitkit@o2.pl 2007-01-31 18:09:57
Wszystko jest wzgledne i abstrakcyjne.
Dlaczego 2 jablka to 2 jablka?
Zawsze sa innego koloru. Nigdy nie waza tyle samo.
Nie ma tez dwoch dokladnie takich samych ksztaltow na swiecie.
Wiec po czym je porownujemy?
Wszystkie pojecia to uogolnienia bez ktorych czlowiek sie gubi.
"Duzo". To chyba tez zalezy od tego ktory dostaje.
Czy doceni pare groszy od zebraka,
czy doceni tylko gest milionera.
Ciameq ciameq@o2.pl 2007-02-13 08:20:05
widzisz.. ale rozmyslajac nad tym dlaczego 2 jablka to 2 jablka, do niczego nie dojdziemy.. bo dalej mozna wymyslac rzeczy typu "dlaczego noga sie nazywa noga a nie np. reka" dlaczego to a nie tamto.. wiadomo ze sa rozne jablka, wiadomo ze roznie smakuja.. te ktora maja wzglednie wiecej podobnych cech - sa z jednego szczepu (?) jablek ale w tych szczepach tez zdarzaja sie innosci, nie wszystkie sa takie same. w takim razie czy mamy nazywac kazdy ten owoc inaczej? nie, przeciez z pewnych wzgledow zostaly one nazwane wszystkie jablkami. myslac nad takimi rzeczami wydaje nam sie ze mamy jakies bardzo glebokie przemyslenia, ale nie wydae mi sie. pare lat temu kiedy tez myslalem o takich aspektach zycia doszedlem do wniosku ze ludzie ktorzy o tym nie mysla ida przez zycie po lini prostej, ja naromiast, ide tak jak oni, robie pętlę, i wracam do punktu w ktorym ta pętlę zaczalem robic, po czym dalej ide ta linia prosta. mam tu na mysli to ze takie myslenie nie rozwija, o tym dlaczego jablko spada czy dlaczego prownujemy 2, tak na prawde, inne egzemplarze.
Hasu kitkitkit@o2.pl 2007-02-21 13:52:27
no to jednak do czegos doszedles ;). zgodze sie ze samo *myslenie* o takich sprawach nie jest najlepszym pomyslem na *rozwijanie sie*, ale patrzac na zachowanie ludzi przez pryzmat pytan "czemu kazda jednostka to jednostka?" mozna spojrzec na swiat w nowym, innym swietle. "co to jest normalnosc?" kazdy zna odpowiedz na to pytanie a jednak kazdy inaczej ja widzi. juz wystarczy spojrzenie na czlowieka i podswiadomie rodzi sie mysl "normalny"/"dziwny". czy takie myslenie *nie rozwija*? zauwazasz plytkosc tej podswiadomej "normalnosci" i zastanawiasz sie skad sie ona wziela. a jesli zastanawiasz sie nad tym to napewno tez nad tym czy mozna ja zmienic? chociaz na chwile wybic sie w gore i dotknac martwych idealow. i coz... zycie ma poczatek i koniec i dzieje sie liniowo, nie da sie pojsc w dwie drogi naraz, nie da sie wrocic i pojsc inna droga. wiec jaka jest inna mozliwosc przejscia przez nie niz krzywa/prosta linia. ale moze te kilka *petli* (nie pasuje do mojej idei zycia jako krzywej ;] moze zakrety?) w ktorych troche pokrazymy naprawde sa tego warte. chociaz z tego powodu zeby za pare lat nie spojrzec w tyl i zobaczyc prostej drogi - a jaka roznica czy ta droga bedzie prosta czy nie? to zalezy od twoich pogladow - czy powinna byc prosta? ile petli/zakretow cie zadowoli? hmmm.. chyba jednak kazde myslenie rozwija chociaz troche. chociazby ze wzgledu na to, ze "nieuzywany narzad zanika" albo ze repetytywne myslenie na dany temat ma szanse urodzic inny punkt widzenia ktorego wczesniej nie byl on widoczny. najciemniej pod latarnia. wiec moze warto pokrazyc wokol niej w roznych odleglosciad ;).
Zwiń
|
Pytanie | Skąd w ludziach jest tyle nienawiści? Dlaczego niektórzy nie potrafią wybaczyć? Co im daje ,,zemsta po latach''?! |
2007-01-30 |
Pokaż komentarze (0)
|
Refleksja | Czasem trzeba być jak orzeszek - chronić to co w nas najlepsze za skorupką. Nie na wszystko mamy wpływ, nie wszystko możemy zmienić - niech więc to co złe pozostanie na zewnątrz nas... |
2007-01-30 |
Pokaż komentarze (0)
|
Myśl | Nienawidzę robić czegoś tylko dlatego, że ,,tak wypada''. Czasem musze. Ale tego nienawidzę! |
2007-01-21 |
Pokaż komentarze (0)
|
Myśl | Nienawidzę nie móc robić czegoś tylko dlatego, że ,,tak nie wypada'' albo ,,bo tak się nie robi''. Zwykle się tym nie przejmuję i robię swoje. |
2007-01-21 |
Pokaż komentarze (1) ostatni wpis: 2007-01-22 12:05:10
Grzegorz g.t@interia.pl 2007-01-22 12:05:10
Zgadzam się z obiema myślami w 100% Te zasady są i mnie bliskie. Oby więcej mocnych przemyśleń.
Zwiń
|
Komentarze różne
Name: | Josefin |
e-mail: |
|
Data: |
2007-04-02 00:10:51 |
Piotrze, nie wiem dlaczego ale twoje pytania wywołały we mnie smutek .... może dlatego że tak często sama stoje przed takimi dylematami. Mogę tobie powiedzieć, że pozostawanie wiernym swoim przekonaniom, które mają silne podłoże moralne, które są istotą i tajemnicą danego człowieka(często dla niego samego) wymaga nie lada odwagi wiary i może Ciebie zdziwi ale i miłości.
Każdy z nas ma swoje powołanie i nosi je w sercu, czasami spotykamy na swojej drodze różnych ludzi i takich przy których nasza dusza śpiewa i takich którzy stawiają nam wymagania, ultimata ... trudne, często nas niszczące lub powodujące że zaczynamy błądzić. Myślę, że każdy z nas ma w sobie ukrytą odpowiedź, w swoim sercu co jest dla niego najwłaściwsze i najlepsze ale żeby się o tym przekonać trzeba to udowodnić, nie wolno siebie zdradzać i zagłuszać tym co inny uważają za słuszne ponieważ żaden człowiek nie jest Bogiem i żaden nie zna przyszłości. Może to banalne ale w bardzo trudnych chwilach gdy w naszym życiu coś zmierza w bardzo złą stronę lub gdy jesteśmy świadkami tragedii bliskiej nam osoby pomaga nam wyłącznie wiara i miłość w naszym sercu, gdy je mamy nic nie jest w stanie nas złamać czy załamać.
Wszystkie twoje pytania "dlaczego" tak się dzieje, dlaczego ludzie są tacy a nie inni .... oni wszyscy poszukują uczucia spokoju i ukojenia. Niestety osiagają je tylko wtedy gdy im się wydaje, że wszystko idzie po ich myśli, gdy manewrują innymi ludżmi i mają wpływ na ich decyzje .... wszystko po to żeby czuć się bezpiecznie. Czasami robią to pod szczytnymi słowami "bo tak należy" .... . Takie życie, wystawia nas na próby, bo tylko Ci którzy mają wystarczająco wiary i siły w sobie, są w stanie postępować zgodnie z własnym człowieczeństwem. Słabi ulegają, często po latach zrozumiawszy właśnie swoją słabość.
Wierzę Piotrze, że odnajdziesz w sobie to czego szukasz, wierzę w twoją siłę, nie fizyczną ale duchową, nie na darmo nazywasz się Piotr.
Josefin Name: |
uno secundo |
e-mail: |
|
Data: |
2007-04-21 11:42:56 |
drążcie własne wnętrze, a znajdziecie w nim wszystko ;)Name: |
Dominik Witczak |
e-mail: |
|
Data: |
2008-01-23 01:03:13 |
A ja polecam Fight Club :-) Na podstawie tego filmu można zadać co najmniej kilkanaście pytań, które też mogłyby solidnie wykręcić wnętrznosci..
Komentarz
|