Ladakh
Jezioro Pangong
26 lipca 2008 (dzień 22)
26 lipca
Czyli zimna niespodzianka

Dosyć intrygujący dzień. W sumie odbyliśmy prawie 9-cio godzinną podróż aby przez 30 minut oglądać skrawek jeziora. I chyba było warto.

Po pierwsze dlatego, że jadąc można obejrzeć trochę tą krainę, a w szczególności miasteczka i wsie.

Po drugie, to zimna niespodzianka. Ja nad jezioro się nie paliłem jechać, ale Hania chciała, to machnąłem ręką i powiedziałem ,,OK''. Wyjechać mieliśmy bardzo wcześnie rano. O umówionej godzinie czekaliśmy w rynsztunku bojowym na transport - ja w bojowkach i z polarem, a Hania w klapeczkach, krótkich spodenkach i bluzie windstoperowej. I ruszyliśmy beztrosko nad jezioro. Wielka szkoda, że przed wyjazdem nikt nam nie powiedział, że aby dostać się do celu to trzeba przejechać trzecią najwyżej położoną przejezdną przełęcz na świecie - Chang La, 5169m. Biorąc pod uwagę, że znaleźliśmy się na niej około 8:30 rano, gdy było ciut poniżej zera, wiatr i gdzieniegdzie lód, nie jest dziwne, że stacjonujący na niej żołnierze, ubrani w ciepłe kurtki, czapki uszatki i grube spodnie, mieli niezły ubaw z wysiadającej z jeepa kobietki w klapeczkach, krótkich spodenkach i cienkim polarku, czyli z Hani. Szczęśliwie na przełęczy, dla wszystkich, którzy jakimś cudem tutaj dotarli jest darmowa gorąca herbata.

Przełęcz Chang La
Najważniejsze miejsca na przełęczy:
tam gdzie dają gorącą herbatę
i tam gdzie rewitalizują

Po trzecie, faktycznie dotarcie na przełęcz jest cudem, gdyż droga prowadzi górskimi zakrętasami, na których ledwo mieści się samochód. Jednak widoki są niesamowite. Nie zapominajmy jednak, że ta przełęcz ma ponad 5000m i dla kogoś kto jednego dnia przyleciał z Europy do Leh a drugiego jedzie do Pangong ,,bo słyszał, że to taka relaksująca wycieczka'', podróż ta może mieć nieciekawy przebieg.

W drodze nad jezioro
Pangong Tso

Po czwarte, samo jezioro, którego widzieliśmy niestety tylko skrawek jest niesamowite. Puste - tak można je określić najprościej. Puste brzegi (bez roślinności) emanują całą paletą beżu, brążu i czerwieni. Kolory te odbijają się w pustej (bo pozbawionej wszelkich żyjątek i roślinności), a więc niezwykle czystej, wodzie.

Kang Yaze widziany podczas powrotu
z drogi prowadzącej z przełęczy