Alpy
31 lipca - 15 sierpnia 2013
12 sierpnia
Lodowiec Pasterze



Dzisiaj mieliśmy dzień dla siebie i dzieci. Długo nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić, aż wreszcie stwierdziliśmy, że w ramach akcji rozpoznawczej na poczet następnego wyjazdu (bo chcielibyśmy jakiejś odmiany... czwarty raz w to samo miejsce, mimo że piękne...?), pojedziemy do Heiligenblut. No i pojechaliśmy.
Samo Heiligenblut, znane jako baza wypadowa na Grossglocknera (leżące po jego wschodniej stronie), bardzo nas rozczarowało - klaustrofobicznie (w porównaniu z Kals, gdzie przestrzeni jest jakoś tak dużo...), komercyjne (w Kals jest cicho, spokojnie, bez kupy pamiątek, pocztówek, zbędnych sklepów) i jakoś bez wizji bliskiego dojścia na szlaki - czy to dla nas, czy dla dzieci... Rozpoznanie terenu wypadło więc pozytywnie - już wiemy, że za rok nie chcemy tu przyjechać!
Żeby zabić negatywne wrażenia i nie wrócić totalnie rozczarowanym stwierdziliśmy, że podjedziemy jeszcze na Franz-Josefs-Hohe, w okolice Lodowca Pasterze. Cieplejsze ubrania (12 stopni!), Tomek w nosidełko i ruszyliśmy na dół, w kierunku lodowca. Część drogi można też pokonać kolejką, ale po pierwsze: wedle słów Zosi ,,kolejka jest dla mięczaków'', po drugie: jest dość droga, zwłaszcza jak na długość (a raczej krótkość) odcinka, który można nią pokonać. No więc jak na nie-mięczaków przystało zaczęliśmy mozolne (zwłaszcza dla 4-rolatka) schodzenie. Lodowiec niestety średnio przypomina piękne, białe od śniegu coś, raczej brudną kamienistą dolinę, ale miejscami robi wrażenie. Na nas (i innych schodzących / wchodzących) i tak największe wrażenie zrobiła Zosia, która przez ponad godzinę bez zająknięcia zasuwała na dół, a po 5-ciominutowej przerwie na sok przez godzinę z okładem pruła jak maszyna do góry. Ostro do góry, w dość trudnym dla krótkonogiego malucha terenie.


Dzielni lodowco-zdobywcy! :)
12 sierpnia
Plażowanie

G. stwierdzili, że górami są wykończeni, mają ich już po dziurki w nosie i muszą sobie zrobić przerwę :) Wyskoczyli więc na plażowanie do Lignano di Sabbiadoro we Włoszech (225 km z Kals, niestety tylko 80 km autostradą). 225 km w jedną stronę, o ile się nie zabłądzi... ;-) A jeśli ktoś pojedzie na rondzie w Lienz w prawo zamiast w lewo, to wtedy wychodzi jakieś 300... ;-)