Trudny i wymagający dzień. Jak każdy dzień, gdy trzeba zająć się czwórką małych dzieci. Postanowiliśmy sprawić im tego dnia niespodziankę i zaplanowaliśmy jazdę kolejką. I to łącznie aż 4 razy. Pomysł sam w sobie nie jest zły, ale jego realizacja natrafia na bardzo istotną przeszkodę w postaci zupełnie niezrozumiałych i niewytłumaczalnych w żaden logiczny sposób godzin funkcjonowania kolejki. Otóż kolejka działa w godzinach od 9:00 do 11:30 oraz od 13:00 do 16:30. Szczególnie ten drugi przedział czasowy nie pozwala na uwzględnienie kolejki w żadnym sensowniejszym (tj. wymagającym więcej czasu) przedsięwzięciu. Tak więc rano wjeżdżamy wszyscy razem na górę kolejką (na mapie cyfra 1) i rodzielamy się. Rodzinka G. idzie na Rotenkogel, a my spcerkiem (na mapie cyfra 2) do górnej stacji kolejki Goldried pozwalającej zjechać do Matrei. W Matrei, jako, że słońce mocno przygrzewało, sporo czasu spędzamy w cieniu przed supermarketem (tu kolejna niespodzianka: lody! :) i mini plac zabaw; w międzyczasie Hania kursowała co chwilę z kolejnymi maluchami do toalety, przy każdym kolejnym dziecku coraz bardziej się do niej uśmiechali... :)), a potem udajemy się do lokalnego muzeum przyrodniczego (Nationalpark Hohe Tauern). Muzeum zasadniczo większej uwagi warte nie było - właściwie to tylko jedna nie za duża sala z roślinami i wypchanymi zwierzętami z tutjszych gór, plus aranżacja górskiego strumienia i poprowadzenie jego części pod przeszkloną posadzką (roczniaki kompletnie nie wiedziały o co chodzi i jak chodzić po wodzie!). Rozczarowani (my, bo dzieciakom na szczęście się podobało) wracamy do kolejki i jedziemy na górę. Tam spędzamy trochę czasu na placu zabaw, a następnie, już raczej pospiesznie, udajemy się w kierunku górnej staci kolejki mającej zwieźć nas do Kals. Udaje nam się zdążyć, ale gdyby nie pomoc Karola, który w międzyczasie zszedł już z rodziną z Rotenkogla i czekał przy kolejce, mobłoby być krucho. Podsumowanie dnia. Zapewne są lepsze sposoby na spędzenie czasu, ale biorąc pod uwagę niemiłosierny upał (przynajmniej dla mnie) to i tak jesteśmy dumni z siebie, że udało się nam zająć dzieciaki przez tak długi czas i nie wyglądały na znudzone. |
Najlepsze w chodzeniu po górach są place zabaw. Nawet takie przed supermarketem |
---|
Dwie przyjaciółki |
---|
Najdłużej i najlepiej wspominane "górskie" atrakcje |
---|
Hej, dzieci z miasta! Zobaczcie! To coś tam to jest krowa! |
---|
Karolowi, Gosi i Julce zaproponowaliśmy wejście na Rotenkogel. Jest łatwo osiągalny (wjazd kolejką, a potem 1.5-2h na szczyt, zależy jak szybko ktoś potrafi przebierać nogami :)), a do tego rewelacyjna panorama.