|
|
To co było zaplanowane do zobaczenia w Jutlandii - zobaczyliśmy. Za nami cudowny, aczkolwiek bardzo intensywny i zwariowany czas. Został nam jeszcze kilkudniowy relaks na wyspie Falster :) Do przejechania prawie 400 km. Ale po drodze zahaczamy o Aarhus (drugie co do wielkości miasto Danii) i Odense (miasto Andersena).
W Aarhus zwiedzamy najpierw Den Gamle By, czyli Stare Miasto. Jest to żywy skansen, miasto w mieście, podzielone na kilka "stref" czasowych. I tak zaczynamy od przeniesienia się w czasie do 1865 roku, wchodzimy do kolejnych domów, sklepów, czasem są w nich manekiny, czasem ludzie - wystylizowani na drugą połowę XIX wieku. Chodzą między turystami po uliczkach, siedzą przed domem i popijają herbatę, smażą naleśniki, rozmawiają... Zdecydowanie czuć cofnięcie się w czasie. Jest też część przenosząca nas do roku 1927, 1974... Można się przejść, wszędzie zajrzeć, podejrzeć jak wyglądało kiedyś życie i poczuć klimat tamtych lat. Nam bardzo się podobało! Wszystkie istotne informacje (godziny otwarcia, ceny biletów, parking) są na stronie internetowej.
Po wyjściu z Den Gamle By przeszliśmy się jeszcze, żeby zobaczyć centrum miasta, port. Przyjemnie :)
Dalej w drogę. Do Odense docieramy późno, więc zwiedzamy by night. Chwilę zajęło nam znalezienie miejsca do zaparkowania. Parkingów jest sporo, ale większość to podziemne / piętrowe, do 2 metrów wysokości... A nasz samochód z bagażnikiem dachowym ma 2,05 m ;) Wreszcie udaje się zaparkować gdzieś na ulicy. Centrum miasta pełne jest barów, pubów, restauracji i rozgadanych ludzi. Parę przecznic dalej znajduje się dom Andersena. Inny świat - cicho, spokojnie, klimatyczne uliczki, małe domki. Pusto... Fajnie :) Szkoda że na nocleg jeszcze ponad 2h jazdy... Docieramy po pierwszej w nocy, klucze czekają w karmniku dla ptaków obok domku :) Dom super! Duży salon, kuchnia, 2 sypialnie, łazienka, pralnia. Do tego duży ogród, z leżakami i stołem na świeżym powietrzu. Do plaży 15 min pieszo... Bomba.
|