Delhi i okolice
Agra-Jaipur
30 lipca 2008 (dzień 26)
30 lipca
Czyli: Żaba bez wody

Rano Hania była już półprzytomna, ledwo miała siłę leżeć w łóżku. Nic nie wskazywało na to, że jej stan się polepszy, a było wręcz odwrotnie. Poprosiliśmy o przyjście lekarza. Za kilkanaście minut przyszedł całkiem miły starszy pan. Zainkasował 1500 Rs, czyli pewnie tyle co lepiej zarabiający miejscowi mają w dwa miesiące, ale najważniejsze, że pomógł. Przepisał leki, dał dwa zastrzyki, antybiotyk i zalecił odpoczynek i delikatne uzupełnianie płynów. A my tego dnia zaplanowany mieliśmy przejazd do Jaipur połączony ze zwiedzaniem Fatehpur Sikri, co oznaczało dużo łażenia. Oto, co na temat tego miasta mówi Wikipedia (pl):

Fatehpur Sikri, miasto w Indiach, w stanie Uttar Pradesh, położone 37 kilometrów na zachód od Agry. Liczy 29 000 mieszkańców (2005 r.)

Założone w 1569 przez Akbara na miejscu wioski Sikri. Akbar miał w tym miejscu spotkać sufickiego pustelnika Selima Ćisti, który przepowiedział cesarzowi urodzenie syna (na którego Akbar od wielu lat czekał). W tym celu Ćisti miał zabić własnego 6-miesięcznego syna, aby dusza zabitego dziecka inkarnowała się w syna cesarza. Akbar wierzył, że dzięki Ćistiemu urodził się mu jedyny syn- przyszły cesarz Dżahangir. Aby uhonorować pustelnika, zbudował w tym miejscu miasto z grobowcem Ćistiego z białego marmuru (jednym z najwspanialszych zabytków mogolskich w Indiach).

W latach 1570-1585, za rządów cesarza Akbara miasto pełniło rolę stolicy imperium mogolskiego. Opuszczone po śmierci Akbara z powodu braku wody pitnej stało się "miastem-widmem". Doskonale zachowany zespół architektoniczny dawnej stolicy został w 1986 roku wpisany na Listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Trudno, Fatehpur Sikri sobie musieliśmy odpuścić. W hotelu posiedzieliśmy tak długo jak było można, a potem w drogę. Szczęśliwie Hania vel Żaba z każdą chwilą czuła się lepiej i wieczorem dało się już z nią normalnie rozmawiać. Co prawda nie miała jeszcze siły ani odwagi zejść do restauracji na kolację, ale wyglądała już dużo lepiej niż rano. Tego dnia nic nie zwiedziliśmy, ale najważniejsze, że było już po chorobie.

A jako, że z tego dnia żadnych zdjęć nie mamy, to przedstawiamy typowe zwierzątka zamieszkujące w miastach i tak typowe jak u nas wróble czy koty.

,,Indiańska'' fauna miejska...
czyli widok tak normalny,
jak widok psa na polskiej wsi.