Kreta - Ateny
06 - 24 sierpnia 2006

Ateny jak to Ateny... Niby stolica. Niby wielkie miasto strarożytności. Niby kilkusetletnia kultura. Niby... No właśnie - niby. W praktyce zaś jedno wielkie rozczarowanie. W Atenach zasadniczym punktem naszego programu był Akropol. A na Akropolu prace remontowe jak trwały tak trwają nadal i specjalnego postępu nie widać. Ja rozumiem, że nie operuje się łatwo kilkutonowymi kamiennymi blokami, ale wydaje mi się, że starożytni Grecy szybciej budowali to wszystko od zera niż współcześni to remontują :| Cóż, ich problem.

Po wizycie na Akropolu skierowaliśmy się na starożytną agorę gdzie widzieliśmy świetnie zachowaną świątynię i muzeum. Do tego czasu upał dał nam się solidnie we znaki a mnie szczególnie.
Po zakończeniu zwiedzania udaliśmy się na zasłużony odpoczynek do tawerny na pierwsze prawdziwie greckie jedzenie. Posileni zaś i łapiący oddech jako, że upał zdążył już zelżeć poszliśmy poszwędać się po mieście. Najpierw obejrzeliśmy przezabawne przedstawienie jakim jest zmiana warty przed Parlamentem (Plac Syndagma, tuż obok Ogrodów Narodowych). To, że goście są zabawnie ubrani, to jeszcze nic, ale sposób w jaki się poruszają naprawdę nadaje tej zwykłej ,,czynności'' rangę atrakcji turystycznej.
Zmiana warty przed parlamentem
Następnie przeszliśmy się ogrodami królewskimi; posiedzieć tam akurat nie mogliśmy bo właśnie zamykali. A dalej, już wieczorową porą, przez Łuk Hadriana, Świątynie Zeusa Olimpijskiego i starą część miasta wróciliśmy do naszego luksusowego apartamentu w niebiańskim hotelu Zeus ;)
Świątynia Zeusa Olimpijskiego i Łuk Hadriana