Peru
7 lipca - 5 sierpnia 2007
3 sierpnia
Lot do Buenos Aires

Od 10:20 do 16:50 (zmiana czasu o 2h) - lot do Buenos. Niestety zanim odebraliśmy bagaż i dojechaliśmy do centrum miasta, robi się już ciemno. Kierujemy się więc natychmiast w stronę hostelu. Daleko. Zimno, pada, jest coraz później. Idąc trochę oglądamy Buenos by night. W końcu wsiadmy do metra. Choć nie mieliśmy okazji dobrze poznać, to hostel prezentuje się całkiem fajnie.

Hostel w Buenos
4 i 5 sierpnia
Poranny bieg przez Buenos. Lot do Rzymu
Lot do Warszawy

Wylot do Europy mamy o 14tej. Tak więc nie dane nam będzie zobaczyć miasta. Staramy się na ile to możliwe zobaczyć jak najwięcej w drodze do autobusu. Na podstawie tych pobieżnych obserwacji możemy powiedzieć, że miasto to znacznie odbiega od Peruwiańskich. Przypomina te duże europejskie. Panuje tutaj większy ład i porządek. No i miasto wygląda jak miasto a nie jak ogromna wieś. Tutaj widzieliśmy najszerszą jak do tej pory ulicę jaka przecina miasto: 7 pasm w jedną stronę :)

Buenos Aires

Potem samolot do Europy (13h na czterech literach, ale za to każdy ma osobistego mini-kompa wbudowanego w siedzenie - z muzyką, filmami, grami etc),

Prywatne centrum rozrywki na pokładzie samolotu
beznadziejne lotnisko w Rzymie (nigdzie nie można kupić np. mineralki, a jak już można - to nie można płacić kartą!!! &^$#) i Polski Ekspress, który przyjeżdżając na Lotnisko Okęcie z centrum Warszawy ma zwykle tylko kilka wolnych miejsc. Rezerwujcie wcześniej. Jak się wasz samolot spóźni to najwyżej stracicie kilka złotych, a jak się nie spóźni a nie zarezerwujecie, to może was czekać kilka godzin czekania. Przed 22 jestemy w domu. 22gą, ale czasu polskiego... Dla nas jest 15ta!!! Mimo męczącej podróży za cholerę nie możemy zasnąć! :| A rano do pracy, o ,,naszej peruwiańskiej'' północy... :]