Alpy
22 lipca - 8 sierpnia 2011
31 lipca
Schronisko Glorerhutte, przełęcz Pfortscharte (2825m) + ferratki









Raport trasy

Zapis śladu w formacie GPX


Opis trasy
Trasa, przynajmniej według mapy, miała być nie za długa, ale ciekawa ze względu na dwie ferraty, którymi miała prowadzić. Pierwsza z ferrat to kompletne rozczarowanie - ubezpieczony krótki odcinek, zapewne ze względu na osuwające sie podłoże, trudno uznać za coś wartego uwagi. Z drugą było trochę lepiej, ale tylko trochę - dla pełnosprawnej osoby żadna trudność. Po przejściu ferratek, oddzielonych przełęczą Pfortscharte, i zamknięciu pętli przy schronisku Glorer, postanowiliśmy wracać okrężną drogą, żeby nie było nudno :) Trasa ta wymagała najpierw pokonania ponad 150m na krótkim odcinku, a potem prowadziła po wielkich głazach. Ogólnie mówiąc trasa bez specjalnych widoków, z fragmentami wymagającymi uwagi i ostrożności, ale bez specjanych zagrożeń. Dalej zejście ścieżką z Peischlachtorl, z całkiem przyjemnymi widokami.
Podczas deszczu i przy śniegu może sprawiać problemy (szczególnie wejście i zejście z przełęczy Pfortscharte, podejście, przejście i zejście ze szczytu Kastenegg, a także same ,,ferraty'' ze względu na śliską podłoże).


Filmy


Schronisko Glorerhutte.
Żartowałem. Naprawdę wygląda tak.
Schronisko i Żona
Schronisko Salmhutte - będziemy tam jutro.
Że niby ferrata numer jeden.
Podejście na przełęcz Pfortscharte od strony wschodniej.
Przyglądając się uważnie, w tym rumowisku można dostrzeć ludzi
(którzy pokonywali ten odcinek na czterech) :)
Zdjęcie z tego samego miejsca co powyżej,
ale na to co już przeszliśmy.
Na przełęczy. Widok na mnie
i na wschód w kierunku schroniska Salmhutte.
Przełęcz i Żona
(zdjęcia na stronę zachodnią).
Figerhorn.
Zejście z przełęczy na stronę zachodnią.
Najtrudniejszy (i właściwie jedyny taki) fragment ferraty numer dwa.
Kant.
Iść czy nie iść?
Schronisko Lucknerhutte.
Testuję zoom w aparacie - schronisko Glorerhutte.
Testuję opcję panoramy w aparacie.
Gruzowisko na Kastenegg.


My na szlaku, a Zosia...