Włochy
Dolomity
25 lipca - 5 sierpnia 2005

Dzień 10

Via Ferrata del Velo della Madonna

Położenie
Zachodnie zbocze grupy Pale di San Martino
Czas
Mniej więcej 1 godzina
Trudności wg [1]
jest dobrze ubezpieczona, lecz miejscami siłowa i robi wrażenie (W cytowanej pozycji ferraty te można znaleźć czytając opis 14).
Trudności wg [2]
[...] trudno, duża ekspozycja [...] Krótka ferrata, łącząca przełęcz Porton ze schroniskiem Velo. Jest logiczną kontynuacją ferraty Porton, dlatego używa się jej zwykle do zejścia. Trudności techniczne są umiarkowane, natomiast ekspozycja robi wrażenie. Skała pewna, ubezpieczenia w dobrym stanie. [...] Odcinkami ferrata przebiega zupełnie pionowo - przejście ułatwiają wtedy stalowe klamry. Ekscytujące są też gładkie płytowe ścianki, które pokonujemy w dużej ekspozycji.
Trudności wg mnie
Hmm... Jak to na ferracie - czasem nie ma za co złapać, czasem brakuje miejsca na stopę... Ot, zwyczajne problemy górskiego turysty ;) A do tego dochodzi ekspozycja, która tutaj faktycznie może dać się odczuć. My schodziliśmy tą trasą, więc przez to szło nam się trochę gorzej.
MAPA

Tę ferratę mieliśmy przejść razem z ferratą del Porton, ale zabrakło nam wtedy dnia. Tak więc przyszedł czas na wyrównanie rachunków. Miała to być trochę lżejsza trasa jako, że następnego dnia mieliśmy wracać i fajnie by było gdyby nasz kierowca w osobie niezastąpionego Tomka miał jeszcze resztki sił.

Wyruszamy więc ok 8:30 bez śniadania, które zmierzamy zjeść na trasie, aby zaoszczędzić jak najwięcej czasu. Od razu jednak jakoś nie szczególnie się idzie :) a po śniadaniu to już o jakichkolwiek szczegółach można zapomnieć. Efekt jest taki, że gdy dochodzimy do wejścia na szlak to Tomek z Romkiem odmawiają dalszej współpracy :) Hania by chciała, ale się boi :) W końcu po zapewnieniu, że będe czekał, idę na góre wraz z Hanią. Przed nami mozolne i nudne diabelnie 2 godziny wchodzenia. Gdy jesteśmy na górze robimy postój i... Hania znowy błyskawicznie zasypia. Po ponad 20 minutach budzę ją - trzeba iść, tym bardziej, że zrobiło się zimno i pada mżawka. Dosyć szybko dochodzimy do ferraty. Okazuje się, że będziemy tym razem schodzić co nie jest najfajniejszą sprawą, biorąc pod uwagę, że ferrata ma kilka eksponowanych miejsc gdzie trudno znaleźć oparcie dla nóg i/lub/albo rąk, szczególnie przy zejściu.

Całość prezentuje się jednak bardzo milutko i szkoda tylko, że tak krótko :) Po przejściu spędzamy kilkadziesiąt minut w schronisku Velo della Madonna przeczekując przez przypadek deszcz. Zejście jest całkiem przyjemne i ma tylko jeden delikatny, ale dobrze zabezpieczony fragment - mianowicie gładkie, mokre i nachylone plyty skalne. Poza tym miły spacer w dół.

Na kemping docieramy ok godziny 19:00. Szybkie myju - myju i idziemy na pizze. Pierszy ciepły posiłek od 3 dni bo znowu źle wyliczyłem gaz. Mówic dokładniej, to przewidziałem, że się skończy, ale miałem nadzieję, że uda nam się kupić. Nadziej te okazały się jednak płonne - nigdzie kartuszy z gazem nie było :(((

Wieczór znowu zapowiadał się burzowo
ale skończyło się na bardzo silnym wietrze.

Jako, że to był już ostatni dzień naszego wyjazdu, więc koniecznie musiałem napisać kartki. Jedyne miejsce jakie się do tego nadawało to pralnia :) Cóż, było tam ciepło, przede wszystkim jasno i grała muzyczka - miejsce idealne. Równo o północy kończe pisać i kładę się spać.


|poprzedni dzień|następny dzień|
|dzień 1| dzień 2| dzień 3| dzień 4| dzień 5| dzień 6| dzień 7| dzień 8| dzień 9| dzień 11 i 12|