Włochy
Dolomity
25 lipca - 5 sierpnia 2005

Dzień 7

Przeprowadzka

Ponieważ w rejonie Misuriny przeszliśmy już większość tego co było stosunkowo niedaleko, więc postanowiliśmy zmienić miejsce naszych zabaw. Ponownie zdałem się na rozsądek ekipy i wyjątkowo nie marudziłem gdy Hania wskazała na San Martino di Castrozza. Tym bardziej, że w [2] czytamy: ,,Dwa przeciwległe krańce Dolomitów tworzą grupy, które należą do największych i najpiękniejszych. Tak jakby góry chciały od razu pokazać się od najlepszej strony. Na północy wizytówką są Dolomiti di Sesto [czyli właśnie Misurina], na południu [...] Pala [czyli San Martino di Castrozza]''.

Tak więc skoro świt, ok 12:00 godziny zostawiamy za sobą gościnne ściany Grupy Lavaredo w Dolomitach di Sesto i jedziemy na południowy zachód do San Martino. Odległość wielka nie jest, ale na krętych górskich drogach, gdzie bez przerwy jeżdżą szaleńcy na motorach wyprzedzający na zakręcie i na ciągłej linii inny pojazd który właśnie wyprzedza, zajmuje to trochę czasu. Do miasteczka dotarliśmy ok 15:00. Potem trochę szukaliśmy kempingu i w końcu mogliśmy cali szczęśliwi zabrać się za rozbijanie namiotów

Podłoże może i rewelacją nie było, ale 50% szpilek weszło ;)

Co się tyczy samego miasteczka to w porównaniu z Misuriną było to MIASTO. Takie typowo ,,turystyczne'' miasto.

San Martino di Castrozza
Tak więc, jak w każdym typowo turystycznym mieście można było spotkać ludzi w wypasionych strojach (w sensie: kijki trekingowe, kurtka z GORE-TEXU NORTH FACE-a, buty z vibramowymi podeszwami co by kamienie wiedziały co je depcze ;) ) i ratlerkiem (lub dwoma) na ręce. Do tego niewiasty obowiązkowo wymalowane, wypudrowane... Najlepsze były te co to wydaje im się, że mają 17 zamiast faktycznych 70 lat ;) Generalnie, takie Zakopane, gdzie główna ulica to takie włoskie Krupówki. A i jeszcze jedno... Jak na każde turystyczne, dodajmy górskie, miasteczko obowiązkowymi sklepami były perfumerie, sklepy z biżuterią i drogimi ciuchami. Nie tam jakieś fanaberie w postaci sprzętu do wspinaczki, kartuszy z gazem, czy śpiworów...To i może słuszne podejście. Tacy ludzie to zwierzyny nie płoszą, bo perfumy to z 200 metrów kozica wyczuje więc wcześniej zwieje, a jak te kosztowności założa na siebie to i bijące pioruny selekcji naturalnej dokonają ;)))) Plan miasteczka przedstawia poniższe zdjęcie
natomiast na następnych dwóch jest widok na miasteczko i zbliżenie na nasz kemping.
Widoki z kempingu mieliśmu naprawdę super.
Widok z campingu na grupę Pale di San Martino,
miejsce naszej przyszłej działalności
Bawimy się ;)))
+20 i dwa ciepłe polary...
gdybym nie widział
to bym nie uwierzył ;)


SMS
Kochana Kasiu! Od dziś śpimy na kamieniach. A właściwie to próbujemy bo: obok szumi strumyk, śpimy przy budynku gdzie są prysznice, całą noc świeci się światło i ludzie zmywają naczynia. Oczywiście żwir na którym leżymy niemiłośiernie hałasuje jak ktoś idzie... A często idzie wyrzucić smiecie i trzaska przy tym klapą od kosza... Jest uroczo! Musisz to zobaczyć! Całusy, Romek


|poprzedni dzień|następny dzień|
|dzień 1| dzień 2| dzień 3| dzień 4| dzień 5| dzień 6| dzień 8| dzień 9| dzień 10| dzień 11 i 12|