Położenie Zachodnie zbocze grupy Pale di San Martino |
Czas Mniej więcej 3.5 godziny |
Trudności wg [1] ferrata ta jest uważana za jedną z najbardziej imponujących w Dolomitach, lecz jej renoma jest mocno przesadzona. Trudnych fragmentów jest niewiele, są mało siłowe i skoncentrowane na jednym odcinku drogi. Jest to jednak piękny szlak pełen charakteru. (W cytowanej pozycji ferrata ma numer 15). |
Trudności wg [2] [...] bardzo trudno [...] Królowa ferrat w grupie Pala i jedna z najciekawszych ,,dróg żelaznych'' w całych Dolomitach. Wspaniała trasa śmiało i z rozmachem pokonująca południowo zachodnią ścianę Cimon della Pala. Fascynujące są zwłaszcza trudne odcinki poprowadzone przez przepaściste miejsca i pionowe kominy. Ubezpieczenia użyte są z umiarem, bardzo mało sztucznych stopni i wspinaczka jest naturalna. Przebieg ferraty pokrywa się na zasadniczych odcinkach z dawną, klasyczną drogą wspinaczkową tzw. drogą Higusi [...] Do przejścia wymagane są spore umiejętności techniczne, odporność na ekspozycję i niezła kondycja jak również stabilne, dobre warunki pogodowe, zwłaszcza, że znaczna część ferraty przebiega na dużych wysokościach, na których nietrudno o oblodzenie. |
Trudności wg [3] Ferrata jest bardzo trudna, ze względu na ekspozycję oraz spore trudności techniczne. Ocena: 5 | |
Trudności wg mnie Długo, poza tym bez większych rewelacji... znaczy się trudności :-) W 100% zgadzam się z opinią zamieszczoną w [1]. Proszę mieć jednak cały czas na uwadze, że jest to moja prywatna opinia dotycząca mojej osoby. Decydując się na nią proszę mieć na uwadze, iż przy stacji kolejki, tam gdzie zaczyna się podejście do ferraty jest wyraźne ostrzeżenie, że jest to bardzo niebezpieczna droga, tylko dla ,,expertów'' i powinno się na nią wychodzić tylko z przewodnikiem! Natomiast na jednaj z map znajdujemy taką oto krótką charakterystykę trasy --> MAPA |
![]() |
Ciekawa trasa. Podjeżdżamy wyciągiem do stacji Col Verde. Tam jedmy śniadanie i dyskutujemy nad tym czy iść czy nie. Opisy jakie przeczytaliśmy a także podświadomie wczorajszy wypadek każą się dobrze zastanowić. Decydujemy się pójść we trójkę. Tomek wykazjąc najwięcej z nas zdrowego rozsądku i instynktu samozachowawczego ma iść inną drogą i spotykać się z nami na górze. Wszystko okazało się znacznie łatwiejsze niż myślałem. Choć miejscami faktycznie trzeba było użyć siły lub popisać się finezją bo nie zawsze było gdzie się złapać czy postawić nogę, co w połączeniu z długością trasy skutkowało pod koniec co raz to częstszymi przekleństwami z ust Hani. Znaczy się trasa była bardzo dobra :)
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
A gdzieś ok. 2 w nocy była burza. Ale tak fantastyczna burza z tak silnymi wyładowaniami, że chyba nigdy sobie nie wybaczę, że nie było nas w biwaku na górze :)