Włochy
Dolomity
25 lipca - 5 sierpnia 2005

Dzień 4

Via Ferrata delle Scalatte

Położenie
Dolomiti di Sesto (Grupa Lavaredo), 15 km na północny wschód od Cortiny (lub 5 km od Misuriny)
Czas
Mniej więcej 2 godziny
Trudności wg [1]
[...] jest bardzo stroma i ubezpieczona 17 drabinami. [...] zejście wschodnią ścianą jest krótkie i łatwe [...] (W cytowanej pozycji ferrata ma numer 5).
Trudności wg [2]
Krótka ferrata o charakterze sportowym. Bardzo eksponowana i dobrze ubezpieczona. [...] droga jest warta polecenia, ale jedynie dla ludzi oswojonych z ekspozycją.
Trudności wg [3]
Ferrata jest trudna ze względu na dużą ekspozycję. Dodatkowe zagrożenie powodują osoby znajdujące się w linii prostej nad nami. Ocena: 4
Trudności wg mnie
Łatwo. Właściwie cały czas wchodzi się po drabinkach. Należy więc obawiać się co najwyżej ekspozycji.
MAPA

Wstajemy raczej nie skoro świt. To już, ku mojej rozpaczy, pozostanie regułą. Jemy śniadanie i... już po 2 godzinach wsiadamy do samochodu aby podjechać do Schroniska Auronzo (Droga płatna, wjazd 20 E od samochodu).
Widok w kierunku Misuriny z górnego parkingu przy schronisku
Dalej idziemy
Torre di Toblin
do schroniska Locatelli (1.00 h), gdzie robimy dłyższy postój, jako, że właśnie było południe.
Widok ze schroniska na
Tre Cime di Lavaredo
Ponieważ tego dnia Tom nie wyraził chęci brania udziału w zbiorowym samobójstwie, więc zostawiamy jemu zbędne klamoty, zabieramy tylko sprzęt do asekuracji, robimy fotkę
...to były ich ostatnie chwile.
i idziemy na trase. Trochę mylne oznakowanie (a właściwie jego brak) powoduje, że co najmniej 50 minut tracimy na szukanie właściwej drogi.
Cytując [2]: ,,Trasa zaczyna się od mocnego akcentu, musimy bowiem pokonać pionową ściankę.'' . I jest to prawda. Niestety ścianka ma coś ze 2 m więc nie jest wielkim problemem. Chcąc być w zgodzie w zasadami, na czas przejścia tej ścianki przypinam się do poręczówki...
...i stwierdzam natychmiast, że prędzej się zabije chodząc w ten sposób niż to mi pomoże. Dlatego dalszą część trasy jak i wiele innych pokonuję ignorując zasady bezpieczeństwa ;-). He, he... Prawdę powiedziawszy to ich nie ignoruję bo coś takiego jest głupotą. Zwyczajnie nie uważam aby były MI potrzebne. Podkreślam, że dotyczy to mojej osoby. Każdy ma inne umiejętności, inaczej czuje pewne sprawy i w zależności od własnych potrzeb powinien działać.
No właśnie! Przed nami idzie jakaś ekipa. Nawet całkiem przyzwoicie sobie radzą, ale... Hmm... Chyba nie wszyscy z tej ekipy wiedzieli gdzie idą i byli na to przygotowani. Jedna z dziewczy przechodzi na kolejnej już drabince coś na kształt załamania nerwowego. Chłopak ją pociesza... lub ochrzania - nie wiem bo mówił w jednym z tych północnych języków w których to ,,kocham'' i ,,zabiję'' brzmią tak samo romantycznie :))))) No, w każdym razie po kilku minutach owa niewiasta ruszyła dalej. Uszliśmy jakiś kawałek i znowu tragednia. Tym razem jednak to już śmieszne nie było. Dziewczyna płakała. Trudno wywnioskować z jej romantycznych wypowiedzi co się działo, ale stosując najbardziej zgrubny przekład można powiedzieć, że się bała. I to bardzo.
Powyższy fragment polecam wszystkim, którzy jadą w góry. W szczególności tym, co to zamierzają zgrywać macho i ciągną ze sobą tych co owe macho podziwiać mają. Fragment ten polecam także wszystkim paniom w szpilkach i amantom w lakierkach podróżującym po górach. A na zakończenie wszystkim tym co to myślą, że górskie łażenie wysysa się z mlekiem matki. POMYŚLCIE!!! Tym razem nic się nie stało... bo droga była łatwa i pogoda świetna, ale innym razem...
Szcześliwie zbliżaliśmy się już do końca wejścia, więc dalej obyło się już bez problemów. Oto kilka fotek z wejścia:
Na szczycie...
...ja wpisuję się do zeszytu,... ...Romek gdzie indziej ;), ... ...robimy fotkę...
...i pędzimy na dół. Przy schronisku czeka bowiem na nas Tom. Całość miała zająć nam 2-2.5h a nas nie ma już prawie 4... Zejście jest dużo mniej kłopotliwe
choć jak to zwykle przy zejściu uwagę należy podwoić. Przy schronisku...
...robimy odpoczynek... ... podczas którego Hania ...
...daje pokaz swoich nadnaturalnych zdolności: przykrywasz kurtką i... już śpi :))) Dalej zaś idziemy przez Przełęcz Lavaredo
na parking przy Schronisku Auronzo. Na zakończenie wypada dodać, że tego dnia pogoda była jeszcze lepsza niż dnia poprzedniego. Była na tyle dobra, że wszystkie następne dni musiałem chodzić w długich spodniach i koszuli z długim rękawem a to co mi wystawało smarować grubo kremem. Ha, wszak od dawna wiadomo, że najlepiej można opalić się w górach ;)

SMS
Kochana Kasiu! Dziś pierwszy raz założyłem kask. Wyglądam w nim jak robol, ale i tak o niebo lepiej niż Fulman bez niego. Całusy, Romek


|poprzedni dzień|następny dzień|
|dzień 1| dzień 2| dzień 3| dzień 5| dzień 6| dzień 7| dzień 8| dzień 9| dzień 10| dzień 11 i 12|